Warsztaty plastyczne "Kolory jesieni"

W sobotnie przedpołudnie, 28 października w pracowni BOK - MCC odbyły się warsztaty plastyczne „Kolory jesieni” podczas których dzieci wraz z opiekunami tworzyły piękne lampiony z dyni. Uczestnicy mieli do dyspozycji dynie o przeróżnych kształtach i rozmiarach, które podczas zajęć zmieniły swoje oblicze. Tworzyli z nich to, co podpowiadała im wyobraźnia. Z popularnego warzywa powstały małe dzieła sztuki. Część osób korzystała z wcześniej przygotowanego przez siebie projektu na kartce. Pozostali od razu na skorupie dyni wyrysowywali oczy, nos i usta. Następnie wokół łodygi rysowali duży otwór, przez który, po jego wycięciu, można było wyciągnąć nasiona i miąższ. Odcięty kapelusz czyścili i pozostawiali do przykrycia lampionu, a narysowane wzory dokładnie wycinali. W pracach przy użyciu noża najmłodszych uczestników wspomagali opiekunowie, w pozostałych czynnościach dzieci radziły sobie same. Gotowy lampion każdy mógł zabrać ze sobą do domu. Nad przebiegiem warsztatów czuwali instruktorzy BOK-MCC. Wszystkie dynie na warsztaty otrzymaliśmy dzięki życzliwości Grażyny i Bogdana Mosiądz ze Specjalistycznego Gospodarstwa Rolnego w Różyńcu.

  • 01
  • 02
  • 03
  • 04
  • 05

„Rejs” spodobał się Czechom

Główną ideą filmowego projektu BOK - MCC i miasta Liberec pt. „Komedia bez granic – polsko czeskie spotkania filmowe” jest przybliżenie czeskiemu widzowi najlepszy polskich komedii, których oni kompletnie nie znają, a naszym rodakom przypomnienie  kultowych pozycji polskiego i czeskiego kina.

Koordynatorem projektu jest Dariusz Uściński, który zaproponował uczestnikom dwa wyjątkowo ważne tytuły: „Rejs” Marka Piwowskiego z 1970 roku oraz „Ecce Homo Homolka” Jaroslava Papouška z 1969 roku. Czechosłowacka komedia jest porównywana do polskiej i nazywana przez polskich krytyków czeskim „Rejsem”. Nasi sąsiedzi uczestniczący w projekcie wręcz entuzjastycznie ocenili „Rejs”, który nigdy w Czechach nie był oficjalnie pokazywany. Nie mieli problemu ze zrozumieniem, momentami absurdalnego, humoru filmu Piwowskiego i uznali, że Czesi i Polacy mają podobne poczucie humoru.  

- Właśnie na taki efekt liczymy w tym projekcie – mówi koordynator D. Uściński – w trakcie realizacji innych polsko-czeskich projektów, podczas wielu rozmów poruszaliśmy z czeskimi uczestnikami kwestię podobnego poczucia humoru i zbliżonej mentalności naszych narodów. Wtedy okazało się, że w Czechach, poza jednym czy dwoma tytułami, polskie komedie są zupełnie nieznane. Oni natomiast byli bardzo zdziwieni, że Polacy tak doskonale znają komedie czeskie. Ten projekt to próba pokazania naszym sąsiadom, że mogą stać się fanami naszych produkcji, podobnie jak Polacy są od lat zakochani w komediach czeskich.

Dodatkowym smaczkiem związanym z projekcją filmu „Rejs” było spotkanie z Maciejem Łuczakiem - znawcą polskich komedii, autorem pięciu książek o kultowych produkcjach minionej epoki, m.in. „Rejs”, „Wniebowzięci”, czy „Miś” Stanisława Barei. Autor jak z rękawa sypał anegdotami i ciekawostkami o produkcji filmu. Książka o „Rejsie” zaczyna się od stwierdzenia, ze film powstał po to, by Jan Himilsbach miał pieniądze na wódkę. I faktycznie coś w tym jest, bowiem plan filmowy "Rejsu" łączy się z wieloma alkoholowymi anegdotami. Himilsbach swoją słynną stoicką minę w scenie, gdy Maklakiewicz krytykuje polskie filmy, uzyskał po mocnym przepiciu i jak podają świadkowie, był wtedy na potężnym kacu. Scena była nakręcana kilkunastokrotnie, bowiem pan Janek notorycznie wchodził w zdanie Maklakiewiczowi, który przez to rozpraszał się i nie był w stanie dokończyć monologu. Ostatecznie Himilsbach, z wiadomych powodów, opadł z sił i pozwolił partnerowi (a w prywatnym życiu swojemu wielkiemu przyjacielowi) na nakręcenie sceny.

„Rejs", kojarzony najczęściej z absurdami życia w komunizmie, w swym zamyśle był manifestem artystycznym. Z tego powodu zaangażowano wielu naturszczyków (zagrało ich w filmie więcej niż aktorów zawodowych - mniej więcej w stosunku 2/3 do 1/3). Profesjonaliści mieli trzymać film w ramach kompozycyjnych, naturszczykom zaś pozwalano na swobodne interpretacje swoich ról i na dużą improwizację. Kolejna anegdota dotycząca planu filmowego jest autorstwa Marka Nowickiego (operator). Wspominał on, że reżyser wpadł na pomysł, by rozstawić na pokładzie skrzynki, których omijanie miało rozpraszać zawodowych aktorów. Ta historia pokazuje, jak wyglądała praca z aktorami na planie... czyli na pokładzie statku Neptun. Bardziej koncentrowano się na uzyskaniu pewnego rodzaju chaosu, nieprzewidywalności, niż trzymano się konwencji i prawideł sztuki filmowej.

Przy pierwszym pokazie „Rejs”  liczył sobie ponad 200 minut, a warto przypomnieć że obecna wersja trwa zaledwie 65 minut. Film został odrzucony przez kierownika artystycznego Antoniego Bohdziewicza, który uznał, że film wejdzie do dystrybucji, ale… po jego trupie. Piwowski sam w końcu usiadł do montażu i okroił film do obecnej postaci. Niestety z odrzuconego materiału filmowego nie zachowała się anie jedna minuta. Powód jest banalny…. w latach 70-tych z taśmy filmowej odzyskiwano srebro, a celuloid wykorzystywano m.in. do produkcji grzebieni.

„Rejs” jest swoistym przykładem filmu-patchworku, gdzie wszystkie sceny operator musiał kręcić w jednej tonacji, by potem, w montażu można było łączyć dowolnie sceny ze sobą. Jednym słowem, nie miały one ustalonej kolejności,  a my po latach wiemy, że  scenariusz „Rejsu” był tylko formalnością, bez której reżyser nie otrzymałby zgody na realizacje filmu. Niestety, oryginalny scenariusz też przepadł, ale to nie jest taka wielka strata, jak zniszczenie ponad dwóch godzin taśm z pierwotnej wersji "Rejsu".

Warto dodać, że również polskim widzom przypadł do gustu film „Ecce Homo Homolka”, którego polskie tłumaczenie brzmi „Straszne skutki awarii telewizora”. To wnikliwa i momentami wręcz  dramatyczna analiza codziennego zycia trzypokoleniowej rodziny mieszkańców Pragi, która została zmuszona spędzić razem ze sobą niedzielę bez telewizora. Bez wątpienia ta komedia jest równie ponadczasowa, jak nasz „Rejs” i momentami, tak samo jak film Piwowskiego, bardzo jaskrawie pokazująca absurdy życia ludzkiego. 

W ramach projektu „Komedia bez granic” przeprowadzane są polsko-czeskie spotkania miłośników komedii filmowych, które odbywać się będą aż do czerwca 2018 roku w Centrum Integracji Kulturalnej „Orzeł“ w Bolesławcu. Działania projektowe zamkną się w cyklu siedmiu spotkań weekendowych (projekcja dwóch filmów w wybraną sobotę) odbywających się raz w miesiącu. Za każdym razem, pokazy filmów (wybrana komedia czeska i polska) kończyć się będą spotkaniem tematycznym z zaproszonym gościem: scenarzystą, reżyserem, aktorem lub osobą powiązaną z tytułem wyemitowanym w danym dniu. Spotkanie będzie przyjmowało formę wykładu lub panelu dyskusyjnego, podczas którego dojdzie do interakcji widzów z zaproszonym gościem. Harmonogram spotkań będzie uzupełniany na bieżąco, bowiem terminy kolejnych spotkań projektowych uzależnione są od wolnych terminów osób z branży filmowej powiązanych z danym tytułem. Szczegółowe informacje na stronie: komediabezgranic.eu

Projekt "Komedia bez granic – polsko czeskie spotkania filmowe" jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz środków budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Nysa.

Warning: No images in specified directory. Please check the directory!

Debug: specified directory - https://bok.boleslawiec.pl/images/2017/news/11/rejs

Warsztaty polskich pieśni tradycyjnych!

Zapraszamy do udziału w jednodniowych warsztatach polskich pieśni tradycyjnych, które odbędą się 14 listopada o godz. 18.00 w Centrum Integracji Kulturalnej ‘Orzeł’

Warsztaty są dla wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej na temat folku autentycznego oraz poznać stare, piękne pieśni tradycyjne, złapać oddech, rozluźnić, a potem rozbudzić całe ciało, „wykrzyczeć”  do woli, by wreszcie odnaleźć swój naturalny i unikalny głos, a nade wszystko dobrze spędzić czas! Zajęcia poprowadzi Karolina Rosocka
Zapisy przyjmujemy telefonicznie (75 645 35 98)  Ilość miejsc ograniczona!

Zaduszki teatralne, czyli czytamy Dziady II..

Bolesławiecki Ośrodek Kultury – Międzynarodowe Centrum Ceramiki zaprasza 2 listopada o godz. 18.00 do Centrum Integracji Kulturalnej ‘Orzeł’ na teatralne Zaduszki.

Po ciepło przyjętym wrześniowym czytaniu „Wesela”  Stanisława Wyspiańskiego, postanowiliśmy kontynuować nasze spotkania i częściej zapraszać mieszkańców naszego miasta do wspólnego czytania.

2 listopada, w ramach teatralnych Zaduszek, czytać będziemy  drugą część  „Dziadów” Adama Mickiewicza. Do czytania zaprosiliśmy Seniorów z Miejskiej Biblioteki Publicznej w  Bolesławcu oraz uczestników zajęć teatralnych w BOK – MCC. Udział we wspólnym czytaniu potwierdzili również zastępca Prezydenta Miasta – Kornel Fiipowicz  i Łukasz Jaźwiec - kierownik bolesławieckich Term.

Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby włączyć się do czytania albo po prostu ciekawie spędzić ten wyjątkowy wieczór.